Wieczorne podróże
Około 6 wieczorem wychodzimy od siebie. Kierujemy się do Lookmana bo jest tam tanio i dobre. Zamawiamy ryż Biriani, curry z wołowiną, curry z kokosem i warzywami i trzy placki pity, Andrzej testuje shoarme z kurczaka. Dostajemy jak i wcześniej naprawdę duże porcje. Jemy na górnym tarasie, na którym teraz w świetle lamp jest jeszcze przyjemniej.
Po wstępie czas na smakołyki. Kierujemy się na wieczorny targ jedzenia na Darajani.
Przechodzimy targ i część spożywczą i decydujemy się wrócić by pójść do Forodhani Gardens na market jedzeniowy z wyższej półki.
Idziemy przez kręte uliczki i pomimo wstępnej lekkiej obawy czy to dobry pomysł, już widzimy ze tu toczy się spokojnie życie całych rodzin. Dzieci biegają, mamy robią jedzenie, ojcowie i synowie siedzą i dyskutują, grają w Boa – zanzibarską wersję mancali.
Idziemy tak i podziwiamy życie społeczne i wspólnotowe. Docieramy do portu, światła, tłum ludzi, zapachy i kolory. Od frontu zahacza nas jeden z szefów kuchni. Nie ma jednak pizzy w wersji zanzibarskiej więc przejmuje nas kolega Mr duża czapka😁. Wybieramy wersję wege: cebula, papryka, marchewka, pomidor. Pan przygotowuje na naszych oczach.
Mimo że pełni idziemy i zajadamy kawałek po kawałku. Przechodzimy koło kolejnych straganów gdzie pełno szaszłyków różnych mięs i owoców morza.
Siadamy z boku na kamiennej ławie. Obok panie z dziećmi i panowie. Przed nami pan wyciska sok z trzciny cukrowej, ciągle ma kolejkę lokalnych więc i my próbujemy. Za 1000Tz dostajemy kubek pysznego lekko imbirowego w smaku, schłodzonego napoju. Andrzej idzie po kolejny, Grzegorz zaraz też.
Jesteśmy pełni, decydujemy się wracać do siebie. Wąskie uliczki są coraz to bardziej znajome i coraz mniej tajemnicze. Co jakiś czas słychać rower czy motor, który pojawia się z przodu czy jedzie za nami. Wszędzie jest bardzo wąsko, samochody niemal ocierają się o budynki a w centrum wśród małych uliczek królują rowery, skutery i motory.
Jest po 9, przeszliśmy dziś sporo kilometrów. Jutro około 10 James zawozi nas do naszego lokum na drugą stronę wyspy.
No Comment