Poranek haraka haraka
Wstaję o 7. Ogarniam co mogę gdy chłopacy jeszcze śpią. Idę szkoły na ostatni apel podczas tego wyjazdu.
Apel punktualnie o 7:45, krótki bez zbędnych dyskusji, dziś ostatni dzień egzaminów śródsemesyralnych.
O 8 rozpoczynają się zajęcia religijne podzielone na dwie grupy dzieci. Przy ponad 270 dzieciach nie sposób już prowadzić zajęć w jednej klasie.
Około 8:30 wyruszam do mamy Soili po rzeczy. Nie zastaję jej jednak czekam i po kilkunastu minutach przychodzi. Odbieram uszyte torby, worko plecaki i pierwszy fartuszek! Szykujcie portfele 😜.
Mama odprowadza mnie aż do naszego domku. Żegnamy się i łezka pierwsza kręci się w oku.
Około 10:40 przyjeżdża Kamau. Pakujemy się do samochodu jedziemy do szkoły.
W szkole w domu Philippy jest już pastor Gideon i Baba Shidai. Modlimy się żegnamy, łzy lecą już ciurkiem.
Jedziemy.
Zatrzymujemy się jeszcze Kajiado. Jedna z mam miała mi zarobić bransoletki niestety nie zrobiła nic, cóż jej strata. Kupuję jeszcze jeden naszyjnik. Jedziemy pod cooperative bank, który nie pobiera dodatkowych opłat, i żegnamy się Rose.
Kupujemy jeszcze soki na drogę i kilka kangumu w arabskim sklepie Salama i opuszczamy Kajiado.
No Comment