Kiedy dzieci przychodzą do szkoły
O 7:10 jestem przed bramą szkoły i już wiem, że praktycznie wszystkie dzieci są już w klasach. Co robią jeśli zajęcia rozpoczynają się o 8? Co robią w klasach nauczyciele o tak wczesnej porze zamiast pić herbatę lub plotkować? Nauczyciele uczą dzieci 😀 po prostu nasza kadra nie traci czasu i motywuje dzieci do wczesnego przyjścia.
Dziś jest koszmarnie koszmarnie zimno. Na niebie same chmury i wiatr który jest niczym arktyczny. Pożyczam szukę od Mamy Rose wypijam jeszcze chai i idę do nas na chwilę. Chłopacy śpią. Ja przygotowuję plakat związany z rozkładaniem się różnych przedmiotów, które tu często rzucane są gdzie bądź bez świadomości że przeżyją dużo więcej w tym miejscu co rzucające je osoby.
Dziś w planach ostatni wyjazd do Kajiado na targ. Chłopacy się zbierają i o 10:30 jesteśmy w szkole. Johnson jedzie akurat do Kajiado więc nas zabierze razem z Mamą Faith i Faith.
Niepełnosprawność wśród Masajów
Nie jest to łatwy temat w tej społeczności. Wśród rodzin mamy dwie upośledzone dziewczynki. Faith jeszcze dwa lata temu lego co chodziła. Dziś chodzi do szkoły i klasa top class ja uwielbia. Mama jedzie z nią skonsultuować się w kwestii mowy.
W Kajiado
Pierwsze kroki głodni kierujemy do Sizzlera. Zamawiamy mokimo – dukane ziemniaki z dynią, szpinakiem i w tym wypadku groszkiem podawane z sałatką z kapusty, cebulki i pomidorkami. Chłopacy biorą sanosy, i kebaba – czyli większa wersję samosy, oraz tosty w jajku, jajko i kiełbaskę. Najedliśmy się konkretnie.
Targ
Ruszamy na targ w poszukiwaniu breloczków i perełek biżuteryjnych. Znajdujemy parę breloczków we flagę Kenii i piękny naszyjnik. Znajduje nas też Rose. Chodzimy i oglądamy, choć mam sprzedających biżuterię nie jest dużo, nie jest to turystyczne miejsce więc nawet sprzedawane rzeczy są bardziej pod lokalnych. Idziemy jeszcze do sklepu obok Nampaso, tam mama dzwoni do innej mamy a my idziemy już aż za targ warzywny. Tam kierujemy się na sklepiki za nim. Trafiamy do Beauty Maasai shop gdzie na ścianach wiszą pięknie wyszywane koralikami lesa dla pań i naszyjniki. Pośród tych tradycyjnych też te bardziej nowoczesne. Kupujemy trzy naszyjniki i dwa breloczki. Jest niesamowity upał. Żar leje się z nieba. Marzymy tyko o tym by schować się w cieniu. Zamówiliśmy u jednej z mam bransoletki. Mama około 60 lat robi je bardzo dokładnie. Gdy przychodzimy kończy. Kupujemy jeszcze tradycyjne kolczyki zawieszane w górnej części ucha i bransoletki na druciku. Mama promienieje gdy my zostawiamy u niej niecałe 50 zł.
Przyjeżdża Kamau. Zabieramy zakupy z Eastmat. Wcześniej byliśmy na chwilę zrobić zakupy już takie wyjściowe powiedzmy. Kupuję Uji, herbatę, dużo herbaty 🙂 Ketepa, biorę dwie paczki ciastek, soki na teraz i przyprawę do herbaty masala. W tym jak i w innych sklepach można kupione towary zostawić, pan pisze na torbie numer rachunku i odebrać je później. Tak też robimy gdy przyjeżdża Kamau.
W szkole jesteśmy jeszcze trochę. Przelew nadal nie wszedł, męczy mnie niesamowicie ta zła mantra. Chłopacy idą do nas, ja trochę jeszcze nagrywam popołudniowy apel. Idę też po chwili by trochę wyprać.
Potem koło 6 zbieramy się do Mamy Soili by zobaczyć uszyte rzeczy. Idę z Grzegorzem widzimy ptaka sekretarza i stado gazel Thompsona. W domu jest i Gidion, mąż Mamy Soili, który opryskuje bydło przeciw pchłom. Siadamy gadamy chwilę, mama pokazuje mi uszyte rzeczy. Pijemy czarną herbatę i ruszamy do szkoły. W szkole nie ma Andrzeja, my siadamy w salonie, gadamy o wszystkim, żartujemy. Na kolację makaron z groszkiem,, ziemniakami i przecierem pomidorowym. Później chwilę oglądamy na citizen tv jakąś telenowelę i idziemy do siebie. Andrzej śpi, gadam. Po drodze do kibelka pytam Priscilli jak jej ząb, na szczęście lepiej. Dobranoc
No Comment