Godzina w wersji Masajskiej
Na działania Kenya Power mamy ciekawy wpływ – nasza data wyjazdu jest jakimś magicznym deadlinem, a w związku z tym że mimo że mieli przyjechać zaraz a się nie pojawili decydujemy się ponowić wizytę.
Dodatkowo legendarny już przelew został zwrócony. Sytuacja nie jest różowa bo dziś nauczyciele mieli dostać wypłatę.
Wszyscy zwracają
W Kajiado pierwsze kroki kierujemy zatem do banku. Tam Ann znajoma Rose w pięknie zrobionych w nyongezę włosach mówi nam o tym że transfer został zwrócony na życzenie Western Union. Mrozi mnie bo od tygodnia nie dostałam mimo próśb informacji o statusie sprawy z polskiego biura biznesowego który nas obsługuje.
Rose ma jeszcze jedną sprawę. Kupiony na raty bus sam się nie spłaci. Co miesiąc kredyt kosztuje szkołę 6 000 kes jednak za transport dzięki kupionemu większemu busowi płaci teraz więcej rodziców dzieci. Rose prosi by odroczyć ratę ze względu na opóźniony przelew.
Huduma
By Kenya Power chciała podłączyć kable musimy jako szkoła udowodnić że płacimy wszystko co potrzeba. W skrócie że jesteśmy czyści i można nam zaufać. By to otrzymać trzeba iść dobry kawałek do czegoś jak urząd miasta lub wojewódzki w którym załatwi się np. kopię prawojazdy. Biuro nie wygląda jakoś imponująco. Jest to raczej obszerne pomieszczenie z czterema siedzeniami jako poczekalnia, jednym biurkiem urzędnika i pięcioma biurkami pod oknami które służą za kawiarenkę internetową. Koszt to 1 kes za minutę. Grzegorz rzuca się na wp by stwierdzić że na sam widok Kaczyńskiego już może przełączyć się na wykop 😜. Jak się okazuje ponad dwa tygodnie bez Internetu to nie problem i nawet tak jak i u mnie zupełnie nie mam potrzeby korzystania.
Po załatwieniu sprawy idziemy do Kenya Power.
Moc w przypominaniu
Kolejny raz wymieniamy się niezliczonymi uprzejmościami z panami z energetyki Kenii. Otrzymujemy kolejny termin realizacji zaplanowany na jutro 😁
Szaleństwo zakupów w nieturystycznym Kajiado
W Kajiado ciężko zaszaleć. Nawet w markecie który jest tu jeden wszytko jest takie jak kupują lokalni. Ekstrawagancją są dwa kawałki sera cheddar które leżą w lodówce i opakowanie czegoś wyglądającego jak wędlina. Reszta jest po prostu z zakresu produktów dla lokalnych. Nie kupisz tu ani dobrej kawy ani herbaty. Lokalnie zatem szalejemy kupując kolejny zegarek casio za 300 kes – gdy jest problem z naładowaniem telefonu, zegarek zawsze wskaże godzinę. Grzegorz kupuje okulary przeciwsłoneczne. W księgarni na przeciw kupuję cztery książki. Dwie po Masajsku – śpiewnik i pozycję o historii i kulturze Masajów, oraz dwie po angielsku na temat zmian w życiu społeczności Masajskiej. W sumie nie ma gdzie wydawać pieniędzy 😀. To chyba dobrze bo przed nami jeszcze Zanzibar.
Wracamy i już prawie jedziemy gdy Nampaso mówi że musi coś załatwić w banku na przeciwko. Pilnujemy więc sklepu przez kolejne pół godziny. Załatwiam w tym czasie transport z lotniska na Zanzibarze do naszej pierwszej miejscówki i zamawiam w najlepszym według mnie Masajskim sklepie z ornamentami w Kajiado kilka bransoletek.
W końcu pakujemy się do samochodu Toronkey. Po drodze kupujemy kilka snopków siana dla bydła.
Jeśli ktoś mówi na Ciebie muzungu to wcale nie jest to miłe. Rose nauczyła mnie co mówić 😀 muzungu ni wewe w suahili znaczy sam jesteś muzungu 😁.w tej sytuacji idealnie się sprawdza i podchmielony pan już zwraca się do mnie per Masajko 😜
Wracamy do szkoły. Nowy sklep mamy Edy działa już na najwyższych obrotach. Jest wszystko co potrzebne w cenach jak w Kajiado. Mama Eda cała szczęśliwa.
Niewiele później jedziemy szkolnym busem odwieźć dzieci. Droga zmienia się co chwilę ze ścieżki na drogę spowrotem. Mijamy żyrafy przy wzgórzach Kudu, które objadają ostatnie listki na akcjach. Mijamy też liczne stada gazel Thompsona. Słońce powoli zachodzi gdy ostatnie dzieci opuszczają busa. Około 7 wracamy do szkoły. Zjadamy jeszcze kolację, gadamy i idziemy do siebie.
No Comment