Ostre słońce
Dziś pobudka o 6:30. Jestem gotowa do nakręcenia apelu a potem lekcji ppa czyli śpiewanej religii. Zaraz potem zaczynam zdjęcia klasy top i klasy trzeciej. Idzie sprawnie choć kilkorga dzieci nie ma. Gdy robię zdjęcie Nori moją uwagę przyciągają jej buty. Trampki tak znoszone i tak za małe e palce wystają na zewnątrz. Spisuje rozmiar i odbieram listę zrobioną przez Pouline z dziećmi które potrzebują butów o którą poprosiłam tydzień temu. Z Bożą pomocą i otwartym sercem ludzi w przyszłym tygodniu kupię choć kilka par dla tych naj naj potezebniejszych.
Olobis narobił zamieszanie z koszulą szkolną aż opiekujący się nim wujek wygnał go z domu. Olobis włożył koszulę Elijahy do plecaka jednak ten nawet o tym nie wiedział. Potem gdy sprawa się wyjaśniła koszula trafiła do domu wujka ale Olobis był już wtedy u swojej babci, która wychowuje Kipilę. Wujek zjawił się więc dziś szukając Olobisa. Nie znalazł go u babci i nie było go w szkole. Olobis pojawił się w szkole koło południa wezwany przez Phillipę, która wiedziała że jednak jest u babci.
Szkoła Osimlai to nadal niewielka szkoła 200 dzieci rodzin które w większości bardzo dobrze się znają lub są nawet rodzinami. Phillipa jest taką drugą matką, rozmawia z dziećmi, doradza rodzicom, rozwiązuje problemy i konflikty. Olobis ma wrócić do szkoły w poniedziałek, być może nawet do internatu go weźmiemy.
Tu kolejna kwestia. Jest teraz bardzo poważna susza. Sytuacja rodziców pogarsza się z dnia na dzień. Rozpoczęliśmy nowy semestr jednak tylko nieliczni rodzice byli w stanie zapłacić. Nie powoduje to jednak tego że jak w innych szkołach dziecko wraca do domu, Phillipa wie że rodzice po prostu nie mają skąd wziąć, dlatego bez względu na to dzieci w szkole są tak jak i w internacie. Szkoła jednak zmaga się każdego dnia z problemami. Dziś Philippa powiedziała mu że część którą wypłacamy jako fundacja jest czymś co pozwala szkole przetrwać najcięższe chwile. Deszcze jak Bóg da przyjdą w październiku, wtedy rodzice uregulują zaległości. Do tego czasu jednak modlimy się i staramy jak możemy pogodzić potrzeby szkoły i dobro dzieci.
Koło 15 część dzieci bawi się na placu, część razem z Bilhą i Naserian ćwiczy wiersz na poniedziałek. Część sprząta klasę. Moyiae dostaje kamieniem w twarz. Na szczęście oprócz otarcia i rany nic się nie stało. Obmywam,naklejam plaster.
Apel popołudniowy jest krótki. Justin przypomina o poniedziałku, o przyjściu czystym w mundurku i o zaproszeniu rodziców.
Wieczorem Phillipa szykuje z dziewczynkami kotlety mielone 🙂 z ryżem :).
Zjadamy, oglądam chwilę nigeryjską soap operę której powoli mam już dość i idę do wyrka :))
No Comment