Odwiedziny
Dziś wstaję bardziej umysłem niż ciałem. Po wczorajszym dniu nadal czuję nogi i kręgosłup. Rano wstały dzieci z internatu, dziś odbierają ich rodzice. Idę po wodę do kuchni i wprost do łazienki. Dziewczynki i Phillipah właśnie siadły do śniadania. Ja zjadam ndoma – arrow root, po chwili zapijam czarną herbatą. Idę do biura bo podobno Naserian już jest. W biurze spotykamy się z nowym nauczycielem Benem, właśnie skończył poziom P1 i będzie uczył klasę 2. Jest Masajem i poychodzi z KMQ co cieszy nas bardzo z Phillipą. Rozmawiamy i Naserian przychodzi mówiąc że dziewczyny będą gotowe za pół godziny. Kończymy rozmowę w której wyjaśniam że prowadzę Fundację która wspiera szkolę i nie robię tego jako jedna osoba. Ok wszystko jasne i idę się przygotować. Po chwili woła mnie Pouline. Wychodzę i euszamy razem z Pouline, Ann i Naserian. Ruszamy do najdalszego miejsca z którego chodzenie chodzą bracia Tante i Elijah Musul. Bracia od różnych mam i tego samego taty. Droga wiedzie koło kościoła Betlehem i skręca w małą scieżkę, którą gęsiego idziemy rozmawiając. Trzeba patrzeć pod nogi bo wiele jest kolcy które z lejkością przebiją pideszwę i krzaków które kolcami zaczepiają każą część odzieży. Droga zaczyna piąć się do góry i przeradzać w kamienne wxgórze. Wspinamy się i widok jest imponujący.
Co chwilę robię zdjęcia. Idziemy dalej a droga to po prostu pole gęsto rozłożonych kamieni różnej wielkości. Idzie się ciężko, trzeba patrzeć by nie skręcić nogi. Idziemy tak dobrą godzinę, słońce wyszło już zza chmur które rano pomagały wspinać się. Po ponad dwóch godzinach docieramy do domu. Mama Tante gości nas u siebie. Siedzimy pijemy kahawę – kawę, i rozmawiamy o trudach chłopców i całej rodziny związanych z tym gdzie mieszkają. Po chwili ruszamy robić zdjęcia. Jednak najpierw trafiamy do Mamy Elijah na ryż z fasolą. Siedzimy rozmawiamy. W przerwie robimy sesję zdjęć. Ruszamy dalej a droga opada w dół by znów wspiąć się ku górze. Idziemy pomiędzy akacjami, ziemia znów pełna jest kamieni. Docieramy do manyat Mamy Lalieth – mamy Koisani, Kitayio i Faith z projektu, do Shosho Lalieth czyli babci u której obecnie mieszka Tante Sampeke, do Mamy Nori Naribany i Museu. Mam niestety nie ma w domu, robimy zdjęcia młodzieży zastanej w domu. Idziemy dalej, widoki są niesamowite, pomimo suszy.
Docieramy do domu Sapunyu. Siadamy i przy brzmieniu radia Mayian fm, zjadamy porcję ryżu z pomidorami. Robię zdjęcia i idziemy dalej. Zahaczamy po drodze o dom Kaito. Niestety tym razem mama jest sama tylko z dwójką najmłodszych dzieci. Mówimy że przyjdziemy w czwartek. Jest już koło 17 gdy docieramy do domu. Siadam przed domem. Dziewczyny próbują zapleść mi włosy – to efekt informacji że w pt planuję iść do salonu w kajiado i zrobić nyiongezę :).
Na kolację ugali z sukumą. Dobranoc dniu 🙂
No Comment