Czas się ponudzić
Rano dziewczyny robią naleśniki.
Mama Rose chwilę po 9 jedzie do miasteczka przypilnować serwisowanie szkolnego vana i zrobić sobie włosy.
Zbadamy śniadanie grubo po 10. Zabieram się za pranie. Zajmuje mi to około półtorej godziny. Nie padało według różnych źródeł nawet 14 miesięcy. Jest tak sucho że leżacy na ziemi pies oddychając wzbija mini kurzawy. Wszystko jest w kurzu. Mycie nóg to chyba najbardziej bezsensowne zużycie wody w obecnyn momencie. Piorę moje rzeczy.
Żona Tekana pierze dziewczynek i Phillipy. Mogłabm dołożyć swoje ale to najlepsza okazja by raz na tydzień mieć czyste dłonie i paznokcie – choć na kilka chwil 😉 Matrona i Mama Muala piorą ubrania dzieci z internatu. Dzieciaki piorą swoje buty. Większe dziewczynki także swoje rzeczy. Po praniu czas na kąpiel w przyjemnie zimnej wodzie 🙂
Potem mini spa czyli szansa na chwile dla siebie.
Jest koło 12:30 pora na lunch. Dziś szykują go dziewczyny 12 letnia Nkibioto i 8 letnia Dalitzou z pomocą Nene – 7 latki. Jemy ugali z sukumą i mięsem – Nkibioto wybiera mi samą sukumę choć i tak wszystko jest już w tłuszczu z kozy 😉 ale nie jest najgorsza.
Po lunchu rozsiadam się z dziewczynkami na zewnątrz.
Uczę się trochę masajskiego trochę robię plan do mini dokumentu i przewodnika masajskiego – najwyższy czas! Przychodzi chef James. Nie widzieliśmy się od zeszłego roku. Wymieniamy uprzejmości, pokazuje mi zegarek który sprezentowałam mu w zeszłym roku – kupiony na olx używany model polskiego producenta w zaskakująco pasujące kolory – granat z czerwonymi wskazówkami. Działa nadal :). Potwierdza swoją obecność 21 i żegna się że mną mówiąc że idzie na spotkanie na przeciw blisko drogi w sprawie studni. Społeczność zrzuciła się na wydrążenie studni. Teraz jest szansa by rząd coś dorzucił ale parcela gdzie wydrążono studnie musi być prawnie zapisana na konto całej społeczności i przez nią wykupiona. Trwa już to dosyć długo ale jest szansa że z pomocą rządu będzie blisko dostęp do wody i szansa na rozwój. Nie mija pół godziny i przychodzi Baba Elvis. Coś tam pyta coś niby kojarzy ale porzucamy tematykę umiejscowienia Polski 😉 też idzie na spotkanie. Mówię mu o 21 – także potwierdza swoją obecność.
Przewieszam ładowarkę bo słońce zaczyna kierować się do spania. Koło 17 przyjeżdża Phillipa. Jemy kolację rozmawiamy czas płynie szybko i czas iść spać.
No Comment