Sobota spotkan :)
Wstaje dosyc wczesnie jak na sobote.
Wszyscy jedza tu duzo wieczorem. Mi zupelnie nie wchodzi jedzenie pelnego talerza githeri – fasoli z biala kukurydza. Przez to niestety rano zawsze jestem bardziej glodna niz inni. A inni rano nie jedza prawie nic. Dziś na sniadanie kawalek smazonego batata i jedno mandazi razem z chai z tangawizi (przyprawa z imbiru).
Po sniadaniu ubieram się w nowo zakupiony wczoraj naszyjnik w ktorym oczywiscie wygladam very smart 🙂 jak się tu mowi.
Szoruje zeby i w kubku wody ogarniam moja krotka czupryne.
Wuambua i Oczeng już pracuja konkretnie.
Rozmawiam z Phillipa i decyduje się odwiedzic Mame Shidai – zaprosila mnie w odwiedziny. Poniewaz w nocy było jakies spotkanie modlitewne u Mamy Esther – sasiadki Mamy Soili, wraz z Gibioto, Eneresi and Dalisou idziemy zobaczyc czy Mama Shidai nie pomaga jej w myciu naczyn. Okazuje się ze nie ma jej tam. Dziewczynki odprowadzaja mnie jeszcze kawalek. Spiewamy smiejemy się. Spotykamy Apolla z Mesoi. Apollo kilkakrotnie opowiada mi jak to wczoraj byl u nas i przekazywal bym przyszla dziś 🙂 kaleczy angielski ale wiele radosci sprawia mu rozmowa ze mna 🙂 i wzajemnie. Kolezanka Mesoi niestety nie mowi po angielsku. Docieramy do domu. Mama Shidai pierze. Witamy się zaprasza mnie do domu. Siadamy ale ona tylko na chwilke. Od razu zaczyna się krzatac. Znika na chwile i po kilku minutach wraca z metalowymi kubkami w kwiatki i niebieskim termosem. Modlimy się i po chwili już raczymy sie slodkim smakiem herbaty z mlekiem. Daje jej drobny prezent – tarke, komplet do trzymania goracego, mydlo marki jelen i cukierki. Cukierki czy cos slodkiego jest nieodlaczna czescia jakiegokolwiek podarunku czy odwiedzin 🙂
Mama Shidai bardzo dziekuje a po chwili zjawia się Apollo i z zainteresowaniem oglada wszystkie rzeczy.
Siedzimy gadamy ale znow tylko przez chwile Mama jest ze mna w domu. Wpada w odwiedziny Mama Metoi, ma ze soba robiona dla mnie pod wymiar bransoletke. Mierzy smiejemy się – niestety nie mowi ni w zab po angielsku.Zaraz wychodzi bo idzie szukac swoich krow ktore się za bardzo oddalily. Mama Shidai przynosi lunch – ryz z pomidorami i krowim miesem. Nie zdazam go zjesc gdy dzwoni telefon. Phillipa pyta gdzie jestem bo trzeba ruszac na wesele. Koncze ostatnia lyzke i zbieram się. Mama Shidai tez idzie do Mamy Ester pomoc w sprztaniu po modlitewnej nocy. Spotykamy Mame Metoi z krowami i jej najstarsza corka Metoi. Postanawiam isc szybciej. Ide razem z Mesianto – dziewczynka w wieku moze 10-12 ktora pomaga u Priscilli. Po 20 konkretnego maszerowania docieram do Phillipy i Priscilli ktore czekaja przy drodze.
Zachodze jeszcze do domu zabrac potrzebne rzeczy i ruszamy w droge do domu Mamy Lalieth.
Zrobilo się bardzo cieplo, droga wspina się i opada po czym wchodzimy już na wzgorze gdzie miesci się boma. Okazuje się jednak po drodze ze dziewczyna już idzie z domu na dol bo samochody nie mogly tam dojechac ze wzgledu na kamienie.
Odbijamy w lewo by spotkac ja we wskazanym miejscu.
Czekaja już samochody – wypelnione paniami cudnie tradycyjnie ubranymi. Po chwili zjawia się dziewczyna – caly czas ma zwieszona glowe w dol, w towrzystwie przyszlego meza i rodziny. Panowie ubrani w garnoitury z tradycyjnymi koralikami przewieszonymi przez oboje ramion na krzyz. Pakujemy się do ssmochodow. W pickupie na pace zmiescilo się ponad 14 kobiet – jedne staly, + 2 mezczyzn ktorzy cala droge siedzieli na zewnetrznej ramie. Tak jechalismy dobre 40 minut 🙂 czasami muszac wysiasc bo nie wszedzie pickup z takim obciazeniem dawal sobie rade. W ciagu calej drogi kobiety spiewaja. Dojezdzamy id od razu panna mloda wraz z naszym towarzystwie wsrod spiewu prowadzona jest na spotkanie nowej rodziny. Wsrod tancy, spiewu i usmiechow rodzinu witaja się. Potem dziewczyna idzie dalej ze spuszczona glowa az do przyszlego domu. Stapa po kangach ktore rozkladaja Mamy. Przed drzwiami swojego nowego domu z vlachy falistej o trzech pomieszczebiach dowiaduje się ze dostaje 2 krowy. Jedna krowe mozna już doic. Jest to bardzo duzy podarunek i dziewczyna wkoncu wchodzi do domu, a za nia wszyscy inni. Rozsiadamy się w goscinnym i sypialni. Kobiety nalewaja chai w netalowe kubki. Przynosza jedzenie – ziemniaki w sosie z kawalkalmi krowiego miesa. Rozkladaja kazdemu w metalowe miski. Dokladaja chapatti i ryzu. Mloda dziewczyna polewa kazdemu rece – nie ma sztuccy to je się rekoma. Chlopak przynosi skrzynke slodkich napojow. Wybieram cole – ktora mam nadzieje pomoze mi strawic ten i poprzedni posilek u Mamy Shidai 😉 Jednak to nie cola cieszy się najwiekszym zainteresowaniem – najpierw znika sprite, fanta (zolta i w kolorze porzeczki)a także krest. Zjadamy. W między czasie panowie z pokoju obok wynosza butelku z znanym kenijskim piwem Tusker – już wiem dlaczego tak wielu panow się zjawilo na slubie 😉
Phillipa zauwaza tate Leshao i mowi mi ze sprobujemy z nim pogadac bo w styczniu matka zabrala dziecko ze szkoly. Rodzice rozwiedli się i wg kenijskiego prawa dziecko zostaje z matka. W pazdzierniku Phillipie udalo się przekonac rodzine by chlopiec zostal u ojca i dalej chodzil do Osimlai. Niestety matka zabrala chlopca już nieodwolalnie. Dopytujemy się u Matki dzieczyny o jej numer. Chlopiec podobno chodzi teraz gdzies do szkoly wg kobiet choc same maja watpliwosci. Postaramy się skonytaktowac i wybadac sprawe.
Okazuje się ze kierowca chce się już zbierac. Ladujemy się ponownie na pake i wsrod spiewu jedziemy do domu – już prawie 5ta.
Jest dziś ladny dzien więc postanawiam przejsc się po okolicy i porobic zdjecia. Ide w kierunku domu Mamy Soili, gdy mojam jej podworze spotykam ja. Już zaprasza mnie na herbate jednak mowie jej ze widze ze się gdzie wybiera więc pojde z nia i gdy wrocimy wypije. Idziemy do Mamy Shidai 🙂 jak się okazuje. Apollo wita nas rozpromieniony. Mama Shidai gotuje kolacje. Witamy się i mowi ze dziś spotyka ja podwojne szczescie bo odwiedzam ja dwa razy jednego dnia. Siadamy z Christine, ktora raz po raz wygania zrobiona z traw dluga zmiotka kury z domu. Mama Shidai przynosi chai, Apollo pokazuje podarunki odemnie 🙂
Przychodzi Mama Metoi 🙂 chwile gadamy, jednak zaraz Apollo idzie sprowadzic krowy a mama z nim. Robi się pozno a Mama Soila zostawila Ezekiela w domu – chlopiec nie jest jej synem jednak woli przebywac u niej. Rodzina się zgodzila a chlopiec mowi do Christine mamo – tak tu w maasailandzie dzieci wychowuja się często w nieswoich rodzinach.
Mama Metoi nalega zebysmy jeszcze wstapily zmierzyc bransoletke. Tradycyjna manyata jest blisko. Gdy mama wchodzi do srodka, na nasze glosy wychodzi 4ka jej dzieci wraz z Kiploshem z projektu. Mierzymy i okazuje się ze mama zrobila już tyle co potzreba. Ruszamy do Mamy Soili rozgladajac się za krowami.
Nie widziny ich jednak nigdzie. Mijajac dom Priscilli dowiadujemy się jedynie ze slyszala jak Ezekiel plakal przy drodze.
Odprowadzam mame do domu i zegnam się. Po chwili wola mnie i mowi ze Ezekiela nie ma w domu i idzie ze mna do Phillipy zobaczyc czy go tam nie ma lub dowiedziec się gdzie moze byc.
Docieramy do domu i niestety Ezekiela nie ma. Krow także nie widac. Zegnamy się i Mama Soila rusza na poszukiwania.
Dziś nie jem już kolacji 🙂 jestem totalnie pelna po dwoch lunchach 🙂
Wysłano z Maasailand 🙂
No Comment