Poniedzialkowe sprawy
Najpierw pojechalysmy do szpitala, by porozmawiac w sprawie wizyt doktora w szkole. Dzięki wiedzy i znajomosciom Phillipy trafilysmy do miejsca gdzie leczy się dzieci niedozywione. Po krotkiej rozmowie ustalamy ze obecny tu doktor wraz z asystentem przyjada w nastepny wtorek. Jeśli okaze się ze niektore dzieci sa niedozywione wlacza je do programu dla dzieci niedozywionych. To naprawdę dobra wiadomość szczegolnie ze jest wiele dzieci stosunkowo malych na swoj wiek o wadze już nie wspominajac. Sa tez dzieci z urazami, lub infekcjami oczu i te beda przebadane w pierwszej kolejnosci.
Nastepnie idziemy do simba centre gdzie oddaje wszystko co mam do ladowania 🙂
Idziemy szukac materacy dla dzieci. Poniewaz praktycznie codziennie pada, bus do wielu dzieci nie ma jak dojechac, rodzice poprosili by dzieci w takich sytuacjach mogly spac w szkole – oni zaplaca za wyzywienie i opieke.
Kupujemy 5 materacy – dzieci jest 8ka i opiekunka, Mama Jacky, starsza kobieta bez przednich zebow u gory i na dole, codziennie pomaga Phillipie w domu, sprzata, gotuje lunch i pierze. Zgodzila się zaopiekowac dziecmi.
Kupujemy także dwa male plastikowe kosze na smieci i grabie. To moja inicjatywa wysprzatania obszaru przy szkole by nie walaly się tam wszedzie smieci. Zaczynam jutro.
Udaje mi się kupić masajska biblie za cale 930kes i naprawdę ciesze się bo ostatnio caly naklad byl wyprzedany.
Spotykamy nauczycielke Joan, ktora miala 3 miesieczna przerwe w szkole poniewaz robila egzaminy w szkole.
Idziemy cos zjesc do baru przy hotelu sizzler.
Talez widac na zdjeciu 🙂 mokimo czyli ziemniaki wymieszane z biala kukurydza i szpinakiem 🙂 + surowka z pomidorkow i bialej kapusty + ndengu – fasola mun i zielone pociete to sukuma wiki.
Po tym posilku mam isc do kafejki internetowej jednak okazuje się ze prad siadl 🙁 odwiedzam kilimanjaro supermarket. Pana Abdiego nie spotkam już bo zmarl, spotykam za to innego starego wysokiego muzulmanina i jego dwoch synow. Mowie dlaczego tu jestem – ze dwa lata temu bardzo lubilam tu przychodzic. Spotyka się to ze zrizumieniem i zaproszeniem do odwiedzin w sklepie. Kupuje kilka czekoladowych batonikow cadbery 🙂
Wracam szukam Phillipy i Joan. Siadamy przed sklepem i czekamy.
Wracamy z Johnsonem – mezem Mamy Edy.
Nie byloby w tym nic dziwnego gdyby nie to ze w samochodzie combi jedziemy w 9 osob + 2 dzieci 🙂 z przodu jako kierowca Johnon, na srodku ja :), z lewej brat Philippy i Joan – corka mamy Edy. Z tylu Mama Eda z Dorca – najmlodsza corka, Phillipa i dwie inne Mamy. W bagazniku – nauczycielka Joan i pijany masaj i 5 materacy i reszta zakupow wszystkich innych pasazerow 🙂 policja nie czepia się przeladowanii poniewaz jest bardzo malo pojazdow dzięki ktorym ludzie moga się dostac do domu.
W domu 4 dzieci ze szkoly czyli totalne szalenstwo :))
Wysłano z Maasailand 🙂
No Comment