Market
Docieramy do Kajiado. Dziś Market day. Postanawiam zostac kupić kangi dla osob wspierajacych i przyprawy.
Kieruje się na centralna czesc targu. Kupuje kangi – 14 sztuk. Po przeciwnej stronie dziewczyna sprzedaje rozne drobiazgi. Kupuje 6 plastikowych roznokolorowych bransoletek. Odpust total ale masajki je lubia 🙂 za 6 zaplacilam 4zl 🙂
Ide dalej mlodzi masajowie robia sandaly. Jedna osoba wybrala więc i ja się targuje 🙂 oni ni wzab po innemu niz masajski – nie bylam przygotowana 🙂 w koncu kupuje 2 pary 🙂 – jedna dla mnie bo nie mam :p
Ide dalej do supermarketu kilimanjazro po przyprawe do herbaty. Targuje się i kupuje 9 sztuk – tylko tyle mieli. Za tydzien dokupie reszte. Z zakupami ide do standardowego miejsca na przechowanie. Wypijam kresta – slodko -kwasny napoj. Popularny w Kenii. Odbieram baterie z ladowania i kupuje druga plyte Stephena Lekena 🙂 – gwiazdy z okolicy.
Czekam czekam czekam.
Zauwaza mnie pastor Moses na motorze. Gadamy chwile – mowi ze Johnoson jest w miescie. Nie widze jednak samochodu. Zauwazam za to jedyne matatu, ktore jedzie kolo szkoly. Zagaduje i rzeczywiscie to to. Wsiadam. Niestety jest praktycznie puste. Przez kolejne poltorej godziny stoimy lub krecimy się po miescie szukajac pasazerow.
Wysłano z Maasailand 🙂
No Comment