Mamy gosci
Dzis dzien zaczyna sie wczesnie okolo 10:30 przyjda goscie z kosciola PEFA – niestety mimo tego ze Gidion ofiarowal im ziemie kolo budowanej szkoly Osimlai na budowe kosciola nie potrafi nawet rozwinac skrotu tego kosciola. Nie zaskakuje mnie to jednak 🙂 Od rana obieram i kroje, w malej kuchni przy domu o wysokosci 1,5m mieszcze sie wraz z Christine i Willsonem najmlodszym synem Priscilli, ktorzy przygotowywuja chapati na stole przyniesionym z goscinnego. Gdy chapati sa gotowe a ziemniaki, marchewka, cebula i inne obrane i pokrojone, czas na pokrojenie miesa kozy – nie biore w tym udzialu jednak. Pokrojone kawalki miesa trafiaja do sufuriji – czyli metalowej wielkiej miski, ktora stawia sie na palenisku. Do tego wrzuca sie ziemniaki, pomidory itp. Goscie spozniaja sie jedynie 2h wiec spokojnie mamy wszystko przygotowane z pomoca mamy Edy, mamy Merry i mamy Hellen. Goscie rozsiadaja sie w goscinnym wraz z Gidonem i Christine polewa chaj. Szybko wystawne szklane talerze zapelniaja sie ryzem, ziemniakami i miesem. Na szklanych talerzach pokrojone chapati. Goscie jedza z apetytem. Jest kolej i na mnie – wraz z Soila przycupnelysmy z tylu domu. Wyglada smakowicie bo to tylko ryz z polewa od miesa i ziemniakami. Niestety tylko wyglada posmak kozy jest dla mnie nie do zdzierzenia i probujac nie wypluc zjadam ziemniako i pare lyzek ryzu po czym chylkiem odstawiam talerz w kuchni. Smak okropny jakby ktos podal mi nawet nie wiem co naprawde nie polecam nikomu. Po posilku czas na modlitwe przed domem. Dwoch pastorow wyglasza mowy, mama Merry rozpoczyna piesn. Po chwili ruszamy dwoma samochodami gosci na miejsce gdzie ma byc kosciol. Tam takze nastepuje modlitwa i na ostatnim oddechu aparatu robie kilka zdjec – koniecznie z samochodem 🙂
No Comment