U Christiny
Dom Christiny nie jest polozony przy glownej drodze z Kajiado do Bisil. Kilka km za Kajiado skrecamy w prawo na wiejska droge czy moze wyboje przypominajace ja jedynie mniejwiecej uksztaltowaną linią. Jedziemy i po ok. 10 minutach wskazania palcem przyblizaja dom na wzniesieniu. Wita nas Christine z corka Nasenua, zona Steva z najmlodszym synem Nasindai. Jest tez dziadek wiec pochylam glowe by okazac szacunek. Dziadek prawie nie widzi ale pewnie kladzie reke na mej glowie pozdrawiajac mnie. Wchodzimy na podworko, dom zbudowany jest z kamieni polaczonych czyms na ksztalt cementu ma drewniana konstrukcje dachu, a on sam zrobiony jest z blachy. Rozgladam sie juz wiem ze o zadnej lampie nie moge marzyc. Dom sklada sie z 2 sypialni i pokoju goscinnego. W jednej sypialni spia rodzice w drogiej Nasenua ze mna. Christine kupila nowy materac, ogromny mam lozko wieksze niz w domu. Siadamy wraz z Philipa, kierowca Jamesem na fotelach w goscinnym i powitani jestesmy zupa ze slodkiego malego groszku z ziemniakami i pomidorami. Do tego chapati i cudowna herbata z mlekiem i cukrem. Opchalam sie nieziemsko. Steve wzruszony widokiem zony, do tego ciezarnej, i swojego najmlodszego syna niechetnie kieruje sie do taksowki. On wzruszony opuszczajac po raz kolejny okolice domu, ja prawie rycze bo przez ten jeden dzien poczulam sie u nich jak w rodzinie. Odjezdzaja. Wracamy do domu.. rozpakowuje sie i mam nadzieje ze dam rade z kims zamienic slowo po angielsku. Nasenua mimo ze chodzi do 3 klasy niestety slabo mowi po angielsku, Nasindai jest mlodszy ale mowi niewiele gorzej. Poczatek jest trudny – wszyscy oniesmieleni przez moja (muzungu) obecnosc. Idziemy z dzieciakami przyjrzec sie zebrom, ktore pasa sie nie dalej niz kilka metrow od ogrodzenia dla krow. Biegaja tez gazele i para strusi. Nasindai rzuca sie w pogon za zebrami ktore w jednej chwili zrywaja sie do galopu. Gawedzimy sobie smiejemy sie. Dzieciaki wiekszosc czasu glaskaja mnie po rekach, zafascynowane kolorem skory, potem faktem przeswitywania zyl, potem faktem ze zarozowione palce u stop po nacisnieciu robia sie biale…ufff nie jest latwo.
No Comment