Poranna zbiorka
Dzis bardzo porannie o 7 skrecam moskitiere, wyciagam spod lozka plastikowa brazowa miske z zielonym obskrobanym metalowym kubkiem i ide przed dom. Kubkiem nabieram 5 miarek z woadra do ktorego napadalo przez noc i ide do toalety. Woda zimna jak grom ale coz to dla mnie! 4 tygodnie zdazyly mnie zaprawic w boju 🙂 Umyta bez zastanowienia wkladam ubrania by po chwili pojawic sie w pokoju goscinnym. Udaje mi sie zalapac na podgrzany wczorajszy ryz z odrobina cebuli i pomidorow- jeahz? Najedzona na fula ruszam z Soila do drogi. Kilka matatu przejezdza jednak widze ze sa pelne bo przez okno kierowca pokazuje podnoszac i opuszczajac plasko reke. Do drogi zblizaja sie tez Phillipa z Dalisu i Priscilla. Stoimy i czekamy dobre 20 minut i w koncu mamy transport w pickupie. Ku mojemu zaciekawieniu jedna z Pan jak dla mnie bardzo przypominala bohaterke hitu o niebieskich ludziach w swiecie rownoleglym – co to byl za film hmm. Docieramy do miasteczka gdzie Phillipa co dlaj mnie zaskakuje zciaga kase zwana tu pesa ze swojej komorki! Taki tu maja wynalazek – z telefonu na telefon mozesz przesylac pieniadze a potem np. Przesylac je na konto! Kierujemy sie na ogolny postoj matatu. Juz po kilku minutach matatu do Nairobi zapelniia sie i macham im na dowidzenia.
No Comment