Na horyzoncie niebieskie niebo
Po drodze do miasta pozdrawiaja mnie dzieci ze szkoly. Zrobilo sie goraco i chce jak najszybciej zciagnac trapery, ktore rano umozliwily mi komfortowe dotarcie do drogi. Moje biale matatu stoi, upewniam sie ze nie zmienilo kierunku jazdy i wsiadam, przeskakujac pomiedzy duzym workiem a poejmnikami z olejem na tylne siedzenia, tuz obok podchmielonych dwoch masajow i bardzo ciekawskiej dziewczyny. Dziewczyna w seledynowym sweterku wypytuje mnie o imie, wiek, dzieci o wszystko. Oglada i przewraca bransoletki na reku, sprawdza kczyki. Czuje sie jak eksponat po raz kolejny. Zaczynam pisac smsa i juz czuje ramie dziewczyny na moim a jej glowe przed moja tak ze prawie nie widze ekranu telefonu. Dwoch podchmielonych masajow orzeka ze moj telefon to jak komputer! Dodam ze od poczatku drogi rzad wczesniej na kolanach u mamy siedzi okolo 2 letni brzdac wpatrujacy sie we mnie i ryczacy przy tym niemilosiernie. Matka zwraca jego glowe w przeciwna strone ale on ciagle spoglada na mnie i nie przestaje ryczec. Dojezdzam do swojego miejsca wysiadki na drodze prowadzacej do miasta mile 46. Droga ktora szlam rano wyglada inaczej niz rano – woda wyschla zupelnie, zachodzace slonce przypomina mi dlaczego tu jestem 🙂
No Comment